Info
Suma podjazdów to 104217 metrów.
Więcej o mnie.
Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Lipiec19 - 1
- 2016, Czerwiec37 - 0
- 2016, Maj37 - 0
- 2016, Kwiecień34 - 0
- 2016, Marzec27 - 0
- 2016, Luty33 - 0
- 2016, Styczeń33 - 0
- 2015, Grudzień34 - 0
- 2015, Listopad28 - 0
- 2015, Październik20 - 0
- 2015, Wrzesień28 - 1
- 2015, Sierpień35 - 0
- 2015, Lipiec30 - 0
- 2015, Czerwiec33 - 0
- 2015, Maj42 - 0
- 2015, Kwiecień33 - 0
- 2015, Marzec19 - 0
- 2015, Luty23 - 0
- 2015, Styczeń35 - 0
- 2014, Grudzień36 - 0
- 2014, Listopad25 - 0
- 2014, Październik27 - 0
- 2014, Wrzesień25 - 0
- 2014, Sierpień30 - 0
- 2014, Lipiec14 - 0
- 2014, Czerwiec17 - 0
- 2014, Maj6 - 0
- DST 10.00km
- Czas 00:23
- VAVG 26.09km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 13.0°C
- HRmax 199 ( 99%)
- HRavg 190 ( 95%)
- Sprzęt Trek 1.5 2013
- Aktywność Jazda na rowerze
Kryterium- Bolków
Niedziela, 5 października 2014 · dodano: 05.10.2014 | Komentarze 0
Do pokonania było 9 rundek, co trzecia była punktowana 5-3-2-1. Pozostałe: tylko wygrani po 1 punkcie.
Trasa dość wymagające, bo cały czas góra- dół.
A więc wszystko dziś szybko się działo, ledwo usiadłem na trenażerze, a tu już stoję na linii startu.



Ledwo się obejrzałem, a tu już start ostry :P
Wyścig rozegrał się bardzo szybko. 1 Okrążenie i było po wszystkim. Uciekła trójka z jednego klubu i jeden mocarz z Sobótki.
Ja trzymałem się 5-ej pozycji i z tego, co słyszałem, to co okrążenie zmniejszałem przewagę ucieczki, ale było już po prostu za późno na jakiekolwiek próby dojścia ich. Na 5, może 6, czy 7 kółku, dokładnie na zjeździe, gdzie jechałem ponad 50 km/h na drogę wyszła sobie mała dziewczynka. Oczywiście musiałem wyhamować, krzyczałem, darłem się, ale nic nie usłyszała. Przez jej wyminięcie źle wszedłem w zakręt, bo nie było czasu, żeby wejść łukiem i przez to bardzo dużo straciłem. Przybliżył się do mnie kolega z innego klubu i w sumie wziął mnie na finiszu, ale o tym zaraz. Jechało się bardzo ciężko, kostka na podjeździe strasznie wybijała z rytmu. Z tego co zaobserwowałem, to na zjeździe łapałem przewagę, a na podjeździe ją traciłem...
W sumie na 2 okrążenia przed metą przybliżył się do mnie koleś i siedział mi na kole. Obejrzałem się i właściwie za nami już nikogo mocnego nie było, więc po przekroczeniu kreski po przedostatnim okrążeniu bardzo zwolniłem i obserwowałem czy zaatakuje.
Ten jednak cały czas siedział mi na kole. Kilkanaście metrów przed ostrymi 2 zakrętami rozpoczynającymi zjazd ruszyłem z kopyta i odjechałem mu. Przewagę powiększałem i powiększałem i w sumie miałem przed podjazdem jakieś 5 sekund. No i na podjeździe po prostu nie dałem rady. Cudem trzymałem jego koło, ale był moment na kostce, w którym nieznacznie zwolnił, pomyślałem, że odcięło mu prąd, ale nie miałem sił żeby cokolwiek pociągnąć. Jechałem na kole, jechałem, aż w końcu zaczął finiszować. Oczywiście nie odpuściłem od razu i praktycznie do samej kreski walczyłem, ale po zjeździe byłem tak wypompowany, że niestety nie dałem rady i ostatecznie zająłem VI miejsce. Jak na pierwszy wyścig ze startu wspólnego, to myśle, że poszło super. W przygotowaniem troszkę nie za dobrze mi poszło, powinienem przynajmniej półtora tygodnia wcześniej zacząć robić takie treningi, jak w czwartek, a na pewno byłyby dziś efekty. Nie ma co narzekać, sezon już oficjalnie skończony (przynajmniej u mnie).
I jeszcze jedno: maksymalne tętno: 199. Jak to zobaczyłem po wyścigu... Bez komentarza.
Plany na następne tygodnie i miesiące mam już mniej więcej wypisane, oczywiście wszystko na bieżąco będę zmieniał i konfigurował, ale jako taki zarys tego jest już zrobiony.
Do końca października planuję jeździć 2-4 razy w tygodniu. Reszta pływanie rano i popołudniu.
W listopadzie odkładam rower na przynajmniej 2-3 tygodnie (planuję na miesiąc). Spontaniczne przejażdżki możliwe, ale to już będzie zależało tylko od moich chęci i pogody. Regeneracji nie planuję, w tym miesiącu z roweru rezygnuję, ale pływał będę codziennie 2x, czasem może pójdę pobiegać. Poprostu ogólnorozwojówka, ale bez szaleństw.
Od grudnia zaczynam już "na ostro", czyli wyjmuję rower i w tygodniu basen; trenażer; siłownia; bieganie. W weekend, gdy jest pogoda- szosa, gdy nie ma- tak jak w tygodniu.
To chyba tyle jeśli chodzi o najbliższe plany treningowe. Na koniec jeszcze parę fotek z dzisiaj.




O tyle przegrałem...
To już po wyścigu:
