Info
Suma podjazdów to 104217 metrów.
Więcej o mnie.
Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Lipiec19 - 1
- 2016, Czerwiec37 - 0
- 2016, Maj37 - 0
- 2016, Kwiecień34 - 0
- 2016, Marzec27 - 0
- 2016, Luty33 - 0
- 2016, Styczeń33 - 0
- 2015, Grudzień34 - 0
- 2015, Listopad28 - 0
- 2015, Październik20 - 0
- 2015, Wrzesień28 - 1
- 2015, Sierpień35 - 0
- 2015, Lipiec30 - 0
- 2015, Czerwiec33 - 0
- 2015, Maj42 - 0
- 2015, Kwiecień33 - 0
- 2015, Marzec19 - 0
- 2015, Luty23 - 0
- 2015, Styczeń35 - 0
- 2014, Grudzień36 - 0
- 2014, Listopad25 - 0
- 2014, Październik27 - 0
- 2014, Wrzesień25 - 0
- 2014, Sierpień30 - 0
- 2014, Lipiec14 - 0
- 2014, Czerwiec17 - 0
- 2014, Maj6 - 0
- DST 7.50km
- Czas 00:17
- VAVG 26.47km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- HRmax 198 ( 99%)
- HRavg 190 ( 95%)
- Sprzęt Trek 1.5 2013
- Aktywność Jazda na rowerze
Czasówka Kaczawska
Sobota, 20 września 2014 · dodano: 20.09.2014 | Komentarze 0
Udało się! Jest 3 miejsce ;) 
A więc od początku:
3, 2, 1 i start.
Idealnie wpiąłem się w pedałka, prawktycznie nie straciłem ani jednej setnej sekundy.
Szedłem mocno, ale nie na maksa. Jadę, jadę, 2,5 km, a tu widzę dwóch chłopaków przede mną. MMijam ich, nawet się nie oglądam, a uśmiech mam od ucha do ucha (serio, gdyby ktoś zrobił mi wtedy zdjęcie... ^.^)
Jadę dalej, można powiedzieć, że się rozpędzam, jadę jakieś 300 metrów i widzę chłopaka, który wystartował minutę przede mną.
Na troche mi odjechał, ale bez problemu go minąłem i jechałem swoje. Tak do 6,5 km. Generalnie całą czasówkę, oprócz finiszu jechałem na siedząco.
Na ostatnim podjeździe jechałem z początku ok. 13 km/h. Zobaczyłem koleę, powiedział mi ile do mety, kiedy zacząć finiszować itd. Jechałem coraz szybciej (widziałem bardzo dobrze kolesia przede mną). Gdy czułem, że jadę na 99,9%, miałem na liczniku ok. 16 km/h. Miałem jakieś 5 metrów do kolesia przede mną, minąłem ostatni zakręt, zpbaczyłem metę. Stanąłem na pedałkach, przerzucam szybko biegi, a tu bum. O mało co nie spadł łańcuch, ale jadę ;P Straciłem na tym max jakieś 2 sekundy, więc tragedii nie ma. Gdy już wrzuciłem 34x17 (chyba) tak niesamowicie przyśpieszyłem, że sam nie wiedziałem co się dzieje. Minąłem rywala, przejechałem kreskę. Od razu hamulce, bo stała straż pożarna (mało brakowało, a bym w nią wiechał...)
Zsiadłem z roweru, usiadłem na trawie i siedziałem tak z 20 sekund. Poprostu nie wiedziałem co się dzieje. Puls 198 wszystko tłumaczy.
Poczekałem trochę u góry, porozmawiałem i zjeżdżamy.
Zjechałem na dół, pogadałem i oczywiście wsiadam na tenażer.
Kilka minut później przychodzi do mnie kolega, mówi, że zna już pierwszą trójkę. Pierwszy on, drógi chłopak z TC Chrobry Głogów, a trzeci z Jelcza.
Trochę mi się smutno zrobiło, ale nic. Rozmawiamy, rozmawiamy, czas leci... Za chwilę ktoś do niego dzwoni. Rozmawia, rozmawia, rozłącza się. I teraz chyba najlepsze słowa, jakie usłyszałem od dłuższegp czasu.
"Była pomyłka, jesteś trzeci. Ten z Jelcza jednak czwarty."
Wielka radość, rozjazd, czekanie na kolegów z masters, rozmowy itd. No i w końcu rozdanie nagród.
Jest dyplom :D i mega radość.
Rasumując było super chyba pod każdym względem :P
Jedyne, co mi się nie podoba to nagrody...
Nie mam pojęcia co to jest (możliwe, że wieszak na kask), ale wystarczyłby zwykły medal/ statuetka...
Możliwe, że za dwa tygodnie pojawię się na kryterium i czasówce
w Bolkowie.
