Info
Suma podjazdów to 104217 metrów.
Więcej o mnie.
Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Lipiec19 - 1
- 2016, Czerwiec37 - 0
- 2016, Maj37 - 0
- 2016, Kwiecień34 - 0
- 2016, Marzec27 - 0
- 2016, Luty33 - 0
- 2016, Styczeń33 - 0
- 2015, Grudzień34 - 0
- 2015, Listopad28 - 0
- 2015, Październik20 - 0
- 2015, Wrzesień28 - 1
- 2015, Sierpień35 - 0
- 2015, Lipiec30 - 0
- 2015, Czerwiec33 - 0
- 2015, Maj42 - 0
- 2015, Kwiecień33 - 0
- 2015, Marzec19 - 0
- 2015, Luty23 - 0
- 2015, Styczeń35 - 0
- 2014, Grudzień36 - 0
- 2014, Listopad25 - 0
- 2014, Październik27 - 0
- 2014, Wrzesień25 - 0
- 2014, Sierpień30 - 0
- 2014, Lipiec14 - 0
- 2014, Czerwiec17 - 0
- 2014, Maj6 - 0
- DST 78.00km
- Czas 03:00
- VAVG 26.00km/h
- VMAX 69.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- HRmax 191 ( 95%)
- HRavg 146 ( 73%)
- Sprzęt Trek 1.5 2013
- Aktywność Jazda na rowerze
W końcu jakiś konkret ;)
Sobota, 13 września 2014 · dodano: 13.09.2014 | Komentarze 0
Plan był taki, żeby zrobić 2 podjazdy (całe, czyli 4 km) na Stanisławów, ale plan popsuła mi dętka ;( Czekałem na samochód, później na otwarcie sklepu, aż w końcu kupiłem 3 sztuki i pojechałem. Sytuacja wyglądałaby inaczej, gdybym wcześniej kupił dętkę, ale prostu nie było kiedy.
Tak więc gdy dojechałem do domu, zjadłem kanapkę i wyjechałem miałem już 12 km. Przyjechałem do Stanisławowa, tam odpocząłem ze dwie minutki i ruszyłem. Do lusterka, czyli początku 1,5 km podjazdu jechałem w tętnie 175- 182. Od lusterka 180- 185. Na koniec wyskoczyło mi jednorazowo 191.
Czas wyszedł 15:50. Pod koniec podjazdu, gdy wlokłem się 12- 14 km/h spotkałem na drodze dwóch chłopaków, którzy dawoimi krzykami zmotywowali mnie żeby pzyśpieszyć. Teraz cytat: ''Dawaj dawaj! Dasz radę! Jak chcesz to cię popchamy." Po tym tekście strasznie chcialło mi się śmiać, musiałem wyglądać na ostro zajechanego, skoro tak powiedzieli, ale wywaliłem z siebie krótkie "nie" i ostatnie pół minuty jechałem na stojaka w granicach tętna 190.
Zjechałem bardzo spokojnie na sam dół, postałem 1- 2 minuty i ruszyłem drugi i ostatni raz. Jadę, jadę, ok. 700m. do szczytu, a czas tak dobry, że nie wiedziałem o co chodzi. Po wjechaniu na ostatnią, 10% ściankę zrozumiałem, że już jest 15:30. Stanąłem na pedałkach i dokręciłem do samego końca. Dojeżdżam, patrzę na czas i widzę 15:50.
Później powrót do domu, czyli rozjazd i na koniec, gdy już dojechałem do domu, wyjechałem znów do sklepu zamówić korbę 39-46.
Korba powinna być we wtorek, może w środę.
Jutro kolejny ciężki trening po górach, także zostało jeszczę wyczyścić rower, bo wygląda, jakbym był w lesie, a nie na Stanisławowie...
